Za miastem 30 centymetrów śniegu i nieustająca nadzieją, że to szybko się zmieni. Na parapetach każdy centymetr kwadratowy zagospodarowany pod sadzonki przeróżnej maści od pomidorów przez bazylię i koperek po ozdobne okazy, które już od tygodni czekają na WIELKĄ NIEOBECNĄ.
Podobno gdzieś na południu czeka na granicy, co dziwi mnie tym bardziej, że przecież od dawna jesteśmy w strefie Szengen.
Tak czy siak, postanowiłam zostawić jej mały upominek, gdyby najpierw zawitała w tereny podmiejskie:
Tymczasem w mieście kałuże.
Od dłuższego czasu mój trójzębny Dzidź cały w zielonych ciuchach zaklina wiosnę. Robi to za pomocą tylko sobie znanych metod, dość kontrowersyjnych, ale za to jest bardzo wytrwały. Dlatego uważam, że najpierw Spóźnialska zawita właśnie do nas.
O i przypomniałaś mi o zasadzeniu Pomidorków:)!
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie się Ciebie czyta:)
A dziękuję!
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie to usłyszeć :)