Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dzidź. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dzidź. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 24 marca 2015

strzeż się kleszcza u dziecka




Kleszcz u Twojego dziecka? 

Co robić, gdy znajdziesz go na skórze swojego szkraba? Czy od razu histeryzować? Jechać do szpitala? Wzywać pogotowie i straż pożarną? Czy zachować spokój? Czy w ogóle jest możliwy spokój w takiej sytuacji? Czy faktycznie Twojemu dziecku coś zagraża?




Po pierwsze nie panikuj!

A po drugie postaraj się zrobić to, co opisałam w NAJWAŻNIEJSZYCH PUNKTACH POSTĘPOWANIA GDY DZIECKO MA KLESZCZA (na końcu tego posta). To zbiór zasad postępowania wypływający ze zdrowego rozsądku i z doświadczenia, jakiego nabrałam po tym, jak mój synek złapał kleszcza.





Kiedy pojawił się ten kleszcz? Nic nie zauważyłam poprzedniego wieczoru. Czy mogłam być aż tak nieuważna? A jeśli zaatakował w nocy w łóżku? Jak długo spijał krew z mojego synka? Czy zdążył już zwymiotować swoją zawartość. Czy mały ma już boreliozę? Boże, co ze mnie za matka?

Spędzaliśmy właśnie weekend na działce. W niedzielny poranek, gdy ściągałam piżamkę mojemu dwulatkowi, odkryłam podejrzaną kropkę. Zerwałam męża z łóżka i po szybkiej z nim konsultacji ustaliłam, że to kleszcz. W mgnieniu oka dopadło mnie poczucie winy.
Dzidź zorientował się, że coś jest nie tak i i kontrolnie zaczął popłakiwać. Rozdarł się na dobre, gdy po 10 minutach nieobecności pojawił się mąż. Uzbrojony był w zardzewiałą pincetę wyszperaną z jakiegoś tajemnego miejsca, o którego istnieniu nic do tej pory nie wiedziałam. Postanowiliśmy wyciągnąć paskudztwo. To było karkołomne przedsięwzięcie. Możecie sobie wyobrazić wierzgające ze strachu dziecko, matkę trzymającą je w zapaśniczym uścisku w niemożliwej pozycji i ojca w skupieniu dłubiącego małemu pod kolanem? Było jeszcze gorzej.
A jaki dało efekt? 
ŻADEN!!! Albo trafniej byłoby rzec KATASTROFALNY! 
Kleszcz się urwał, zostawiwszy głowę w skórze synka. Synek przerażony łapał oddech przez łzy. Ja przerażona łapałam oddech przez łzy. Tylko mój mąż schował urwany kadłub robala do słoika i zarządził wizytę w szpitalu. Pojechaliśmy do Prokocimia, do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie. Tam po szybkiej rejestracji i 5 minutowym czekaniu zostaliśmy przyjęci do pokoju zabiegowego, gdzie Pani Stażystka błyskawicznie usunęła resztkę kleszcza i zdezynfekowała rankę. Poinstruowała nas o boreliozie, rumieniu, badaniach krwi i innych wspaniałościach. Wtedy mój mąż triumfalnie wyciągnął słoik z martwym kleszczem i nagle sprawa stała się prostsza. 
W domu schowaliśmy słoik do lodówki a w poniedziałek z samego rana zawieźliśmy paskudztwo do Diagnostyki i zleciliśmy mu badania. 
Czujecie ironię? Bezczelnemu terroryście, który dokonał zamachu na nasze dziecko zafundowaliśmy badania za 160 zł. Ale było warto. Po 4 dniach dostaliśmy wynik ujemny. Kleszcz nie był nosicielem boreliozy, a tym samym nie mógł nią zarazić naszego syna.



NAJWAŻNIEJSZE PUNKTY POSTĘPOWANIA GDY DZIECKO MA KLESZCZA:


1. Upewnij się, że to kleszcz

Jeśli to co wbiło się w skórę dziecka wygląda tak jak na zdjęciu

czyli jak płaski pajączek z ośmioma nogami wielkości od 1mm (larwa) do 1 cm (dorosły okaz) oraz jest wczepione w skórę w taki sposób, że tułów da się podważyć ale głowa siedzi w ciele, to masz do czynienia z kleszczem. 

2. Uspokój dziecko

Malcowi, który ze strachu wykonuje niekontrolowane ruchy nie pomożesz. Z pewnością nie uda Ci się poprawnie usunąć kleszcza, a niechcący możesz dziecku zrobić krzywdę.
Należy to zrobić delikatnie, za pomocą pincety (lub innych aptecznych sprzętów dedykowanych na taką okoliczność). Nigdy rękoma! Trzeba uchwycić kleszcza za główkę jak najbliżej skóry i poprzez pociąganie go jednostajnym ruchem pionowo do góry (nie kręcić!) usunąć z ciała. Następnie odkazić miejsce ukąszenia.

Nigdy nie przypalaj kleszcza, nie smaruj tłustymi substancjami, lakierem do paznokci, alkoholem lub benzyną. Kleszcz umrze ale najpierw wydali z siebie niebezpieczne substancje.

3. Usuń kleszcza

5. Oddaj kleszcza do zbadania na obecność boreliozy.

4. Nie umiesz lub nie chcesz usunąć kleszcza

Jeśli zabieg usuwania kleszcza się nie powiedzie, lub nie będziesz chciał się go podjąć gnaj z dzieckiem do lekarza. Ewentualnie gdy jest to słoneczna niedziela do szpitala. I nie daj się odprawić z kwitkiem. Kleszcz powinien być usunięty JAK NAJSZYBCIEJ! 

5. Wyciągniętego kleszcza schowaj do czystego słoika lub pojemnika

Dlaczego? Ano dlatego, że jeśli kleszcza nie udało się wyciągnąć w całości albo masz podejrzenia, że mógł wydalić z siebie jakieś substancje lub był w ciele dłużej niż 24 godziny, to przydałoby się sprawdzić czy istnieje zagrożenie zakażeniem boreliozą. 

Bada się kleszcza. Przede wszystkim dlatego, ponieważ wynik otrzymujemy stosunkowo szybko. Nie musimy czekać kilku tygodni na pojawienie się rumienia u dziecka. Poza tym oszczędzamy dziecku nieprzyjemnego badania a sobie nerwów.

Badanie kosztuje ok 160 zł. (cena z Krakowa z 2014 roku) w Diagnostyce. Sprawdza się obecność bakterii typu Borrelia wywołującej chorobę. Wynik otrzymuje się po kilku dniach.
Jest już wiele takich punktów w Polsce. Wykonują one test Real Time PCR wykrywający obecność DNA bakterii. 


6. Wynik ujemny. 

To bardzo dobra wiadomość. Twoje dziecko nie zostanie zarażone boreliozą i możesz odetchnąć z ulgą.

Jeśli badanie wskaże, że kleszcz był nosicielem boreliozy to gorzej. Chociaż nie jest to jednoznaczne z tym, ze Twoje dziecko jest już chore. Nie każdy zarażony kleszcz zaraża. Jeśli żerował mniej niż dobę - prawdopodobieństwo przekazania choroby odkleszczowej, w tym boreliozy, jest małe. Ryzyko wzrasta, gdy kleszcz zwymiotuje. Niemniej koniecznie zgłoś się do lekarza. Badania na obecność boreliozy w organizmie dziecka będą już teraz konieczne. 

Pamiętaj, że boreliozę można skutecznie leczyć w początkowym stadium. Kluczem jest rozpoczęcie antybiotykoterapii na jak najwcześniejszym etapie choroby.

7. Wynik dodatni

8. Zaszczep dziecko przeciwko kleszczowemu zapaleniu opon mózgowych
Borelioza to nie jedyna chorobą przenoszona przez kleszcze. Inną niebezpieczną, choć rzadziej występującą, jest kleszczowe zapalenie opon mózgowych wywołane przez wirusy. Można się zaszczepić przeciwko tej chorobie. By w pełni się uodpornić należy przyjąć 3 dawki szczepionki (3 ukłucia). Koszt to ok. 120 zł za jedną.

Szczepienie przeciwko środkowoeuropejskiemu zapaleniu mózgu jest ujęte w polskim Programie Szczepień Ochronnych jako szczepienie zalecane.


Mam nadzieję, że ten wpis pomoże Ci przygotować się do nadchodzącego sezonu. Mamy już wiosnę, kleszcze budzą się po zimowej hibernacji. Na całego zaatakują już w maju i czerwcu. A ponieważ nie da się ich całkowicie wyeliminować z naszego środowiska, warto się rozeznać w temacie i ze spokojem wyruszyć w ciepły weekend na zieloną trawkę. 


A zainteresowanym tematem zwalczania kleszczy na własnej działce polecam dalsze zgłębiane tematu tutaj.

.................................................................................................


BIBLIOGRAFIA

http://zdrowie.trojmiasto.pl/Kleszcze-spokojnie-nie-kazde-ukaszenie-jest-grozne-n70627.html#tri 

http://www.medyk.rzeszow.pl/szczepienia-przeciwko-kleszczowemu-zapaleniu-opon-mozgowych.html 

http://pediatria.mp.pl/pierwszapomoc/show.html?id=66747

http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/choroby-zakazne/borelioza-zbadac-siebie-i-kleszcza_39637.html

wtorek, 23 grudnia 2014

choinka dla dwulatka

Czy jest coś szczególnego w takiej choince?
No ba!!! Każdy kto ma dziecko w tym wieku krzyknie zaraz: CHOINKA DLA DWULATKA MUSI BYĆ BEZPIECZNA!!!


Zatem u nas w tym roku pojawiła się taka właśnie. Jej celem jest minimalizowanie potencjalnych katastrof świątecznych z wizytami na ostrym dyżurze włącznie.
Na choince nie ma ani jednej szklanej bombki czy metalowych ozdób. Brak jest też świecących łańcuchów, które aż się proszą o pociągnięcie. Nie ma również cukierków opakowanych w tandetne sreberka. To akurat dlatego, że nie jestem fanką niekontrolowanego pochłaniania słodyczy przez moje dziecko. 
A co jest na choince dwulatka?
Serca z piernika ozdobione białym lukrem, ciastka z samochodami, pomarańcze, samoloty i czaple origami oraz nieco światełek ogrodowych. I tyle...





Aha... zawsze mamy żywe drzewko. Nie ma to wielkiego znaczenia z punktu widzenia bezpieczeństwa. To po prostu moje przekonanie, że Święta Bożego Narodzenia nie będą mieć odpowiedniego klimatu z plastikową podróbką iglaka w tle. W tym roku wybór padł na jodłę kaukaską, starannie wyselekcjonowaną przez mojego bystrego męża.
Efekt sami możecie ocenić.
Mój niesforny dwulatek zrobił to już wcześniej. I uwierzcie mi, zachwyt w jego oczach jest najlepszym prezentem pod choinkę...



A teraz życzeniowo.
Kochani czytelnicy Zielonego Kciuka, wszystkiego co najlepsze dla Was i Waszych bliskich. Niech Święta będą równie białe co zielone, pachnące piernikiem i barszczem z uszkami i ciepłe od uścisków tych, których kochacie.

czwartek, 2 października 2014

bajki Krzysia / PROJEKT RODZINNY

Jestem sobie mały Krzyś
i codziennie czkawkę miewam.
Tyci malec niczym ptyś
– czkam ja nawet kiedy ziewam!

Tak właśnie 15 sierpnia 2012 roku rozpoczęła się moja największa przygoda. I największe jak dotąd wyzwanie koncepcyjne: PROJEKT RODZINNY!
 
Założenia projektowe nie  były szczególnie skomplikowane: ślub, własny kąt, kilka kwiatków i na początek jedno dziecko...
Proste!
Akurat... Nawet nie wiecie jak strasznie się pomyliliśmy!
Chaos jaki zapanował w naszej w miarę dopracowanej koncepcji pt. DOM był kompletnie nie do ogarnięcia. Pieluchy, wanienki, wkładki laktacyjne, śpioszki, straszliwe dźwięki, rękawiczki, teściowie, dziwny zapach i unoszący się nad wszystkim wrzask przerażonego bogu ducha winnego stworzenia, który dźwięczał  w uszach jeszcze długo po tym jak ustał.

Pierwszy otrząsnął się mój mąż. Na szczęście...
Zarządził realizację PLANU. I jakoś przetrwaliśmy...

Teraz właśnie po przeszło dwóch latach postanowiliśmy zdradzić tajniki tegoż PLANU wszystkim biedakom, którzy nieopacznie postanowili zostać rodzicami!

Jego uroczyste upublicznienie nastąpi już za niedługo, bo 6 października 2014 roku (w poniedziałek) o godzinie 18.00 w ARTzonie Ośrodka Kultury im. C. K. Norwida w Krakowie, na os. Górali 4 w Nowej Hucie.

Dla tych, którzy wykażą się skandalicznym niedbalstwem i nie pojawią się we wskazanym miejscu i o wyznaczonej godzinie, pozostanie odwiedzanie ARTzony do 20 października 2014, gdzie wprawdzie PLAN będzie dostępny, ale niestety po magicznej aurze poniedziałkowego spotkania nie będzie ani śladu.
Zatem rezerwujcie sobie termin!

A póki co możemy nieśmiało zdradzić, że nasz PLAN ewoluuje. 
Pojawił się w nim nowy czynnik, który na tym etapie projektu jest trudny do zdefiniowania. Jedyne co można o nim powiedzieć to fakt, że jest płci męskiej. Ale dokładnie kiedy i jak do nas dołączy nie wiadomo. Nie są również bliżej sprecyzowane jego zamiary w stosunku do nas.
Jak na razie wszyscy trzymamy się dzielnie i staramy się nie ulegać panice...
 

czwartek, 26 czerwca 2014

strzeż się kleszcza




Mam dziecko.
Mam działkę.
I mam kleszcze.
Suma tych faktów dała wynik: ZAGROŻENIE!

Co z kolei zmusiło mnie do podjęcia pewnych działań edukacyjno-praktycznych. A musicie wiedzieć, że chronicznie brzydzę się krwiożerczego plugastwa. Dlatego z trudem przełknęłam zbierającą w gardle histerię i zaczęłam gromadzić informacje. Główny wniosek, do jakiego doszłam po przeczytaniu kilometrów  i oglądnięciu setnego odrażającego zdjęcia jest taki: 




Zagrożenia spowodowane ukąszeniami kleszczy można sprowadzić do dwóch zasadniczych wydarzeń: zachorowanie na boreliozę oraz zakażenie kleszczowym zapaleniem opon mózgowych.

Boreliozę wywołują bakterie, których nosicielami jest 10-40% kleszczy. Szybko zdiagnozowaną chorobę da się całkowicie wyleczyć antybiotykami. A badania można zrobić na własną rękę (np w Diagnostyce - przeciwciała IgG i IgM - za ok. 80 zł).

Kleszczowe zapalenie opon mózgowych to inna historia. Bardziej paskudna. Jak już dojdzie do zakażenia, to jedyną możliwością jest leczenie objawowe. A skutki mogą być fatalne m. in. porażenie układu nerwowego czy opóźnienie rozwoju psychicznego, szczególnie dla dzieci, u których choroba rozwija się najczęściej. 

Rozwiązaniem jest szczepionka. Oczywiście płatna (wyszperałam w necie info o jednej: FSME-IMMUN Junior). Koszt to ok. 120 zł za jedną dawkę, a wymaga przynajmniej dwukrotnej powtórki. Zatem względny spokój ducha na podmokłej działce kosztuje min. 360 zł.... 

Aha, nie wspomniałam jak diagnozuje się kleszczowe zapalenie opon mózgowych... Otóż pobiera się do badania płyn rdeniowo-mózgowy za pomocą metrowej strzykawki wbitej w kręgosłup. Ten kto kiedykolwiek odbył to badanie, wie.... nie warto ryzykować powtórki! 

Po tym dramatycznym, skrótowym przytoczeniu faktów konieczne jest wyjaśnienie, że nie każdy wbity w naszą skórę kleszcz oznacza chorobę. Nie każdy jest zarażony i nie każdy zarażony zdąży przenieść na nas infekcję. 

Swego czasu Sanepid robił badania statystyczne nt. zachorowań na boreliozę. Dzwonił do zarażonych nieszczęśników i wyciągał od nich szczegółowe informacje. Stąd też wiem, że w Polsce są epicentra zła, tzn. rejony, gdzie zagnieździły się odkleszczowe choróbska. Jednym z takich miejsc są Świątniki Górne, a ostatnio dowiedziałam się, że również Plac Centralny w Nowej Hucie, nad czym głęboko ubolewam.

Poniżej mapka pokazująca ogniska kumulacji KZM:




oraz krótka acz intensywna historia rozprzestrzeniania się boreliozy na obszarze Polski:



Na początek tyle informacji wystarczy.

Ale jest wiele miejsc, w których można zleźć rzetelne informacje nt. boreliozy i innych zagrożeń niesionych przez kleszcze. Zatem jeśli chcesz zgłębiać wątek tak jak ja, zaglądnij np na portal medyczny Droga do siebie

Na Zielonym Kciuku znajdziesz porady jak pozbyć się kleszcza z ogrodu oraz jak reagować, gdy Twoje dziecko złapało kleszcza.


poniedziałek, 23 czerwca 2014

Dzień Ojca vol. 2

Sami dobrze wiecie, jak trudno jest utrzymać poziom, gdy debiut był spektakularny.
Ale Tata Krzysia się spisał.
Drugi rok ojcostwa był co najmniej tak dobry jak poprzedni. 
Sam synek może potwierdzić, jeśli tylko go o to zapytacie. Dlatego też z niewielką pomocą mamy wyprodukował ciufciową laurkę specjalnie dla Tatusia i pieczołowicie podpisał niemal wszystkie obłoki pary.
Wprawne oko dostrzeże całkiem udaną próbę sportretowania Taty.
Mała podpowiedź dla tych mniej wprawnych: prawy górny róg chmurki na czerwonym tle...




czwartek, 15 sierpnia 2013

rocznica

Pierwsze urodziny są niezwykle. 

 
Niezwykłość tego dnia polega na tym, że świętują dwie osoby. 
Pierwszy oczywisty jubilat to Malutki Człowieczek, któremu udało się dobrnąć do tego etapu swojego życia, w którym wiek liczony jest nareszcie w latach a nie w miesiącach. 
Drugim jest Mama, której jeszcze teraz i być może za rok, dane jest być równie ważnym uczestnikiem Tego Dnia. Gdy jeszcze wszyscy pamiętają, że TEN moment sprzed roku był wspólnym trudem obojga. 
























Zanim mój Dzidź zagarnie tylko dla siebie kolejne urodziny, mam chwilkę aby nacieszyć się rocznicą jego narodzin.

Muszę przyznać, że to był najwspanialszy rok mojego życia.




niedziela, 23 czerwca 2013

Dzień Ojca - debiut roku

Co wspólnego ma Dzień Ojca z poszukiwaniem zielonego kciuka?
Wszystko! Bo dzięki Tacie te poszukiwania w ogóle się rozpoczęły i mogą trwać nadal. I nie mówię tutaj o moim doświadczonym już Tacie (któremu prywatnie i pozablogowo złożę takie życzenia, na jakie zasługuje) ale o pewnym debiutancie.
Otóż ten debiutant dziś obchodzi swój pierwszy Dzień Ojca i muszę przyznać, że zasłużył jak nikt na to święto. Bo po pierwsze dorósł do pokładanych w nim oczekiwań, a po drugie przerósł je przynajmniej kilkakrotnie. Mój synek jest wielkim szczęściarzem, że ma TAKIEGO TATUSIA.


I w końcu ja jestem szczęściarą, że Krzyś ma TAKIEGO TATUSIA, bo dzięki niemu mogę się spełniać.

sobota, 1 czerwca 2013

Pierwszy Dzień Dziecka

W zeszłym roku Dzień Dziecka był niezwykły. Podwójnie niezwykły. Świętowało dziecko dziecko w moim sercu i to pod moim sercem.












































Tegoroczny 1 czerwca jest równie niezwykły, a może nawet bardziej. Dzisiaj Moje Dziecko obchodzi swój pierwszy Dzień Dziecka. I dlatego wszystkie inne dzieci (również to we mnie) już nie są ważne. Oto Krzyś.


poniedziałek, 8 kwietnia 2013

zaklinanie

Za miastem 30 centymetrów śniegu i nieustająca nadzieją, że to szybko się zmieni. Na parapetach każdy centymetr kwadratowy zagospodarowany pod sadzonki przeróżnej maści od pomidorów przez bazylię i koperek po ozdobne okazy, które już od tygodni czekają na WIELKĄ NIEOBECNĄ.
Podobno gdzieś na południu czeka na granicy, co dziwi mnie tym bardziej, że przecież od dawna jesteśmy w strefie Szengen.
Tak czy siak, postanowiłam zostawić jej mały upominek, gdyby najpierw zawitała w tereny podmiejskie:


Tymczasem w mieście kałuże.
Od dłuższego czasu mój trójzębny Dzidź cały w zielonych ciuchach zaklina wiosnę. Robi to za pomocą tylko sobie znanych metod, dość kontrowersyjnych, ale za to jest bardzo wytrwały. Dlatego uważam, że najpierw Spóźnialska zawita właśnie do nas.


Któż by mu odmówił....