piątek, 4 października 2013

Niedokończona oś kompozycyjna

Mam nadzieję, że mi wybaczycie, ponieważ otwierając cykl Krajobrazy Nowej Huty pouprawiam trochę prywaty. Przedstawię Wam jako pierwszy swój własny dyplom. Powstawał akurat w takim czasie by zdążyć na 60-lecie Nowej Huty. A dotyczył tematu, który obecnie został przerobiony z każdej możliwej strony przez niemal każdą instytucję, od magistratu zaczynając na lokalnych stowarzyszeniach i firmach kończąc. 

Aleja Róż - rewaloryzacja głównej osi kompozycyjnej Nowej Huty - tak brzmiał tytuł mojego dyplomu. W 2008 roku, gdy powstał, niewiele było istniejących współczesnych opracowań projektowych na temat tej tak ważnej ulicy. Był natomiast Lokalny Program Rewitalizacji Starej Nowej Huty i wielka nadzieja na wielkie zmiany. 
Jeśli ktoś sięga pamięcią do tego czasu, już wtedy rozpuszczono wieści o rychłym przeprowadzeniu międzynarodowego konkursu na koncepcję zagospodarowania Alei Róż. Brutalna rzeczywistość zweryfikowała plany i dopiero w 2012 roku, czyli po 4 latach, został przeprowadzony niewielki konkursik koncepcyjny, pozbawiony głównej nagrody i jakiejkolwiek szansy na realizację choćby najmniejszego z pomysłów. Nagrodzone prace spotkał taki sam los jak dyplomy absolwentów architektury krajobrazu. Z taką różnią, że te konkursowe przepadły w czeluściach piwnic na Placu Wszystkich Świętych w Krakowie, a nie na ulicy Warszawskiej. Może to temat na kolejny post w cyklu Krajobrazy Nowej Huty, a może materiał na nowy w klimacie sensacyjno-detektywistycznym?

Wrócę jednak do tematu mojego różanego dyplomu. 
Nieco nieśmiało ale z przekorą mogę stwierdzić, że moja praca była pionierska pod kątem krajobrazowego ujęcia tematu. I pomimo pewnej nieporadności w graficznym przedstawieniu projektu, nadal znajduję w niej zgrabne rozwiązania. Niektóre z nich są tak uniwersalne, że wytrzymały próbę czasu. Nawet teraz, po 5 latach mogłabym ich bronić do ostatniej krwi...

Co takiego zaproponowałam?

Powrót do motywu wody w Nowej Hucie. 
Fontanny, sadzawki, wodotryski i pomniki wodne pojawiały się jak uporczywe fantomy w różnych miejscach. A najstraszniejszym z nich był utopiony Lenin. W miejscu, gdzie do 1989 roku odczuwało się jego nachalną obecność umieściłam jego pomnik. Do fontanny z pomniejszoną rzeźbą Lenia stojącą pod lustrem wody prowadziły z każdej strony schody. Widz miał możliwość stanąć nad Leninem i oglądać go, dokładnie w taki sam sposób, w jaki on przez szereg lat spoglądał na Nowohucian. Mój dziadek był zachwycony tym pomysłem.
Na Placu Centralnym znalazła się ogromna sadzawka z piękną posadzką ,na której wyryty był rysunek Nowej Huty autorstwa Stanisława Juchnowicza. Osie ulic na szkicu miały kontynuację w rzeczywistych ulicach, co sprawiało, że sadzawka była środkiem Placu Centralnego i całej Nowej Huty.

Pomysłem, który cały czas siedzi w mojej głowie i co jakiś czas krzyczy: ZREALIZUJCIE MNIE! jest projekt parkingu podziemnego w centrum Starej Huty
Zlokalizowałam go w miejscu najlepszym, a po kilku latach dalszego zapoznawania się z Hutą doszłam do wniosku, że jedynym możliwym. Pomiędzy Światem Dziecka a budynkiem policji na osiedlu zgody jest teren, tak dyskretny, że często zapomniany przez mieszkańców, z dezelowanym placem zabaw i systematycznie ubożejącymi skwerami zieleni. Przez to, że tak bardzo nie rzuca się w oczy i nie posiada konkretnych silnych funkcji, jest idealny. Tam właśnie zaprojektowałam duży parking podziemny. A na jego zielonym dachu ogrody i róże.
Czy to nie jest dobry pomysł? 

A w kwestii kompozycyjnej Zainspirowana rysunkiem Nowej Huty z 1954 roku autorstwa Stanisława Juchnowicza, starałam się połączyć miękkie i łagodne linie charakterystyczne dla zieleni i geometryczne i ostre osie właściwe dla zabudowy i układu urbanistycznego Nowej Huty. Takie rozwiązanie szczególnie dobrze przysłużyło się Parkowi Ratuszowemu (znanemu bardziej jako Park Emerytów) oraz dachowi zielonemu przewidzianemu nad parkingiem podziemnym.

Oto skrót najważniejszych wydarzeń dyplomu 2008 o Alei Róż pisanym na Politechnice Krakowskiej pod czujnym okiem prof. Aleksandra Böhma. 
Ale muszę jeszcze zaznaczyć, że od początku moja praca magisterska była tworzona z myślą o szerszej publiczności.. Udało mi się ją zaprezentować nowohucianom na spotkaniu w ramach cyklu Zrozumieć Miasto w Ośrodku Kultury Norwida (z którym się związałam). Zainteresowałam nim nawet referat Rewitalizacji UMK. Chwilowo, niestety. A potem zdobyłam Laur Rewitalizacji.
Ot i cała historia...

Jeśli przebrnęliście przez ten elaborat, za co jestem szczególnie wdzięczna, to z pewnością nie odmówicie sobie zerknięcia na plansze mojego projektu. Może będziecie mieli pyatania. Jeśli tak, to wspaniale! Pytajcie - odpowiem!
A teraz zapraszam do oglądania!



 




 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz